czwartek, 26 lipca 2012

byliśmy nad morzem.

jantar, dwudziesty trzeci lipca' 12
zakochanie w morzu.

zachwyt nad 28-100.
i zielenią nieba. 
d nauczył się dmuchać materac, a ja postrzegać świat przez różowy materac.
dużo kolorowiej, niżeli ostatnim razem widziana plaża.
jest dużo stóp
i dmuchanych urządzeń.
są i nasze. lodylody dla ochłody.
coca cola.
plus czerwona klata.
idę.
weszłam.
byłam już wcześniej
widziałam krople i nie upadłam..
dmuchał na tle nieba i morza.
pan już nie krzyczał.

wbiegł mi w kadr, drażniący piach choć miły dla stóp
najładniejsze w nim jest uformowanie folli
to ja zrobiłam mu tatuaż. dmucha na tle piachu.
jak byłam mała miałam identycznego, na baterie. 
szczekał i chodził. 
jak trochę urosłam chciałam mieć podobnego żywego. 
pisałam o tym, żarowiasto różowym raju
pierwsze dreszcze ogarnął mnie sen.
zbieram rośliny, suszę w notatniku i robię z nich slajdy
cień. wczoraj tłukliśmy krety po głowach.
wygrałam 3 razy w cymbergaja.
wypiłam butelkę różowego wina na plaży.
śpiewałam dyskoteka gra na karaokę
kąpałam się w morzu.
spałam na plaży.
i jadłam krokiety w gospodzie.
dziękuje!



1 komentarz:

OkiemSandry pisze...

Jesteś genialna!
No muszę to napisać, wrażliwość poetycka.
Zdjęcia w niesamowitym klimacie.