mych bełkotów.. d złośliwie zerknął na słuch o tym. natychmiast zarzucony oskarżeniami,
że przecież n i e c z y t a ich wcale. dziś kolejny dzień próby czerpania informacji
obracających sięwokół zagadnienia fotografii od innych. czuję się pożerana za zadawanie pytań.
od początku osoby posiadające wiedzę, zakładają, iż każdy winien ją posiadać, a
przede wszystkim osoba zadająca pytanie. dzieci w podstawówkach, są uczone,
nie zadawania pytań, uczone zgorszonymi minami nauczycieli na skutek ich
niewiedzy. jak i nieudzielania odpowiedzi, gdy nie mamy jej pewności.
wzgardliwe spojrzenia, jak można snuć tak błędne przypuszczenia. dziś rzuciłam
w świat pytanie. jaki filtr by ujarzmić kontrasty barwne w fotografii kolorowej,
jaki by stworzyć większą skale szarości w b&w.
odpowiedzi: po co skoro istnieje phostoshop. dosłownie, po co pedałować
dłońmi. zostałam oskarżona o podważenie wartości fotografii cyfrowej,
zasugerowano mi również, stworzenie własnego filtru. dodatkowo,
przekierowano mnie do googli, gdzie przecież uzyskam wszystkie
odpowiedzi!
kolejne zagadnienie, fotografia ślubna analogiem.
dodając, że klisze, mają serduszko.
odpowiedzi: serce to jedno a żołądek to drugie.
mam wystarczająco pełny żołądek.
by pozwolić sobie na karmienie duszy.
tymczasem kontynuuje moje poszukiwania,
miałam na myśli. rzucone pytania w świat
wiele odpowiedzi, dla mnie niezrozumiałych,
jak niezrozumiałe me bełkoty.
aby poznać historię powyższych prac, przekierowuję do posta z maja:
sznurki, nici rzucane. wysprejowane na szarym papierze. bielą, granatem, czernią.
nawarstwiane, rzucone pod słońce.
1 komentarz:
"mam wystarczająco pełny żołądek.
by pozwolić sobie na karmienie duszy"
Piękne zdanie, muszę je zapamiętać i od czasu do czasu sobie przypominać :)
Prześlij komentarz