poniedziałek, 28 maja 2012

Wedle obietnicy zdjęcia z warsztatów do pobrania na stronie:
https://picasaweb.google.com/108876530441306699713/ZaglerkaKoEm





c.d.n



piątek, 25 maja 2012

trzy zdjęcia o.



zielone duplo przy swych rysunkach.
jak już wspomniane zostało, w poście
poprzednim. Ogólnopolska Wystawa Rysunku Studenckiego, w Wozowni, było pięknie, świat lekko stłumiony.

b ł o g a s t a b i l no ść.









jedną z prac w lepszej jakości, można zobaczyć tutaj: http://www.coookolwiek.blogspot.com/2012/04/czesc-1-winny-byc-jeszcze-dwie-byc-moze.html

wtorek, 22 maja 2012

dooo WOOOZOWNI!





jako, że 
moje nici, 
znajdą się 
na wystawie,


 ZAAAPRASZAM
 w ich imieniu, 
oraz 
cudownych prac
innych do 
zajścia. 
http://wystawarysunku.wordpress.com/

etapy przejściowe

1. nagromadzenie linki pocztowej, nici różowej
2. wysprejowanie. uwalenie otaczającej przestrzeni.
stopy niebieskie, podobno urocze, aż do rana.
4. zesztywniały leżą martwe na ziemi. trochę marynarsko.
chmurne błękity. dorzucamy cienkiej nici.
tworzymy własną matryce. 
3. nici, sztywnieją, nawarstwiamy je, dodajemy nowe.
zmiana koloru. wpadam na pomysł założenia
własnej szkoły. 










gołębiewskiej miejsce pracy, plus w standardzie stopy. mam najlepszy w świecie dres, od chrzestnej baletnicy, której to rzekomo dupsko nie wchodziło. kapcie w krowy, drepcząc między pomieszczeniami,  ległam na pastelowej kapie, a stopy niebieskie do futra łat krowich przyległy. cd nastąpi, prześwity, kosmosy, słońce inspiruje jednocześnie paraliżując, czekam do zachodu by rysować. zasłaniam wszelkie żaluzje by widzieć. wracając do szkoły! uniwersytet, z wielką salą, jak gimnastyczna w podstawówce nr 52. choć dwanaście lat temu mogła się wydawać trzykrotnie większa niż w rzeczywistości, choć względem wzrostu nadzwyczajnych zmian nie widzi, to świat postrzegany uległ zmianie. szkoła! z oszklonym dachem. ale na noc możliwość zakrycia. strach takie niebo burzliwie oglądać, z widzialnie zakrytym niebezpieczeństwem. od sali głównej odbiegają mniejsze pracowanie, wielkości mojego pokoju. dla każdego przyznana jedna. w niej dowolnie zaaranżowany chaos. wszelkiego rodzaju artykuły, które widzą nam się pomocne przy tworzeniu. kawałek dalej, sterylna przestrzeń na sen. sztuki piękne z internatem za drzwiami, pracownie dla studentów wiecznie otwarte. ile wolności. mój blog jest głównie mój. powtarzam w głowie, że istnieje dla mnie. jednak, chyba dosyć mam swej anonimowości i poczucia wstydu za wszystko co powstaje z mych rąk, niepewności, że wciąż nie jest wystarczająco dobre, niechaj się samoistnie w czego w skład wchodzi moja wzmożona praca rozwija. jako krok pierwszy wpisałam. jak promować bloga.  wypowiadać się na forum. mieć minimum 1000 znajomych, którzy polecają. dwie wskazówki zapadły mi w głowie. wypowiadam się mało, znajomych prawie w ogóle. na około to jak?




ciąg dalszy sznurkosztuki tworzenia niebawem, tymczasem pora na pilates. 



poniedziałek, 21 maja 2012

będzie wróbel.

100x70. dwa ołówki. dwa tigery. kawa. razy czternaście dni w przód.  
kocham Dürera. zapragnęłam mieć swoje birdie w liczbie pojedynczej lecz wielkości pokaźniejszej. trochę smutnawy, polowanie na wróble, zachęcanie waflami ryżowymi, słaby ze mnie cierpliwy obserwator i fotograf zwierząt. nie wiemniewiem nie wiem nie wiem nie wiemniewiemniewiem robię to wszystko i czekam na chwilę, kiedy zdobędę się, na teraz jest dobrze. a wciąż graniczę z niepewnością. to słowoo. 
 i n f a n t y l n y.  

niedziela, 20 maja 2012

żarówiasto zielona limonka

aż do przesady! tylko jaki to zwierz, 
wygląda mi na skundlonego wilka
wydział informatyki na prawo od domu. 
cień drzewa i gołe dupsko.
cieszymy się z rzutnika. serduszko. 
dawno temu. koniec ubiegłych wakacji. 
warszawa. most przy
muzeum narodowym. dwie postacie to myyyy!
lewa strona: nasz bród. ładna limonka w garnku,
 nie dostrzegalna
na zdjęciu tak, jak dostrzegalna była w
 naszej rzeczywistości. 
żarówiastyżarówiasty prześwit
 między szybą przystanku.
gałęzie drzew pragną ujścia. 
aktualności z niedzielnego poranka: dawid chodź tutaaaj!
dawid z łazienki: jak przyjdę do ciebie, to osikam cały przedpokój.

jako, że za godzinę wychodzimy piec pierniki, a w godzinę nic się
nie da zrobić, to pozlepiam trochę nie spójnych tematycznie zdjęć.

niedzielny wieczór: wypiekanie piernika w muzeum piernika jest EXTRA! moja katarzynka jest najładniejsza w świecie, d jeździec na koniu przepadł na rzecz Tytusowych urodzin. z niezapowiedzianych przypadków, mieliśmy dziś płomień ognia w
paintball na bydgoskim. ulubiony
 pastelowy pomarańcz
 i żarówiasta zieleń.
kamila pollock. 
tuż po biczowaniu sznurem kartki. i pokoju,
nie zamierzenie. 
wszystko przemawia za tym, by nie
budziła w swych pracach
ducha ekspresjonizmu abstrakcyjnego. 
kuchni. przy okazji chęci wyprasowania wiosenno niebieskiej  sukienki, żelazko w punkcie podłączenia wydało z siebie płomień. jak zawsze w krytycznych sytuacjach zachowałam spokój, wydobywając z siebie jedynie słówa: Damian to się pali. d: dyplomatycznie odpowiedział : o kur#wa. w ten zrobiło bach i płomień zgasł lecz strach pozostał do teraz. tym dramatycznym akcentem zakończę na dziś i przypomnę. mam sesje, przyszło mi rysować gigantyczne
dawid dostrzegł za oknem piękne światełko i cień barierki,
ja widzę cień drzewa i pierwsze limonkowo zielonkawe listki.
hiperrealistyczne wróble, jakoś się nie pale. dopiero wstałam, ale mam kawę z lotami, wersja podrobionego tigera, który robi nadrzerki w brzuchu.

zakończyłam najostrzejszą limonką.
ogórki, papierosy, piwo bezalkoholowe i chipsy.
brokatowy bóbr adowy.
brakuje dymku i kunia. urodziny na wydziale. 
człowiek pracujący, 
piękne zachody słońca, krople, lecące tynki.

sobota, 19 maja 2012

k i d w zielonym lesie.


                               rudnica, z okazji po raz czwarty osiemnastych urodzin
                               dawida. kolacjekileryśniadania krojenie makaronu i mięsne
                               grile. dotknęli zieleni lasu. jest fajnie!


środa, 2 maja 2012

punkt wyjści

patrz: różowa strzałka. 


GRAF-nica. piw-IKA. zarzucili mu niemoc wyniesienia.
wyszły wraz z głową GOOGLE!
od tego dnia mieszkają razem z nami.
D grozi mi, że odda. serce krzyczy
 nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! 


majówkowicze na rybaki. ostatniego dnia letnich wakacji w upalną wiosnę. 
jako, że wzruszają mnie Wasze twarze, okrutnie tu głucho bez Was!
 migicapkochomimelkodejwid :* ja!