poniedziałek, 19 grudnia 2011

pochmurne Gniezno.


dzieci myślały, że są na tyle duże by samemu podróżować. jednak nie na tyle silne, by samemu opuszczać pociąg. zajechały przypadkiem do wrześni, gdzie z kłopotów wyciągnął je życzliwy bardzo tata Aleksandry, pięknym groszkowym mercedesem. idealnie dobranym pod dom. cierpliwie poszukiwały pięciu wzgórz, goniąc za ptakami, skacząc po śmietnikach, dawid rozproszył specjalnie dla mnie cały ród kruków po cmentarzu. wzgórze św. Wawrzyńca, którego ceglane mury kościoła widzimy po prawej stronię. bardzo nie lubię gdy nie ma (choć trochę) słońca. 

Brak komentarzy: